Zostawiłem kierowanie, zająłem się sobą (tydzień 4).
Mamy bardzo wiele zalet i talentów, jesteśmy prawie doskonali we wszystkim czego się nie dotkniemy. Możemy być każdym i wszystkim bez względu na stopień trudności damy sobie radę. Takie myślenie i działanie było codziennością naszego chorego życia. Nasza pycha podpowiadała nam najbardziej absurdalne i niedorzeczne powody naszych niepowodzeń i zwycięstw, ale zawsze na pierwszym miejscu było: my i nasze sprawcze moce, które dawały nam powód do samozadowolenia i uwielbienia samych siebie. Nasze przepełnione pychą chore głowy wmawiały nam, że jesteśmy jedynymi władcami i panami swojego życia, wszechmocnymi stwórcami i kreatorami. Jak bardzo samotne i niewiele warte było, to nasze kierowanie, wiemy dzisiaj i jak bardzo krzywdziliśmy siebie i innych tą wszechobecną pychą. Trudno nam się z tym pogodzić, ale wiemy, że mamy mnóstwo zadań do wykonania i bardzo dużo pracy nad sobą. Odkładamy kierownicę i jedziemy dalej, nic złego się nie stanie. Wokoło jest mnóstwo życzliwych, kochających ludzi, którzy podają nam pomocną dłoń, nasza Siła Wyższa daje nam tyle, ile możemy unieść, nic złego się nie stanie, gdy przyjmiemy to co jest nam dane i zrobimy to co do nas należy.
Będzie lepiej, będzie dobrze.
Dzisiaj, kiedy już wiemy i czujemy, że nie kierujemy swoim życiem, jesteśmy wielkimi wykonawcami wspaniałego, naszego bycia tu i teraz.
Czy akceptuje swoją rzeczywistość ?